Wschodnia część królewskiego parku, otaczającego pałac. Wejście do niego znajduje się w korytarzu przylegającym do sali tronowej - podobno to właśnie tędy królowa wymknęła się z pałacu, prześlizgując się przez jedną z licznych szpar w zniszczonym już wtedy murku, otaczającym to miejsce.
Sam park jest niesamowitym miejscem - trawa tu ma kolor srebra, czy jak mówią znawcy metali palladu. Od dawna nie podcinana, sięga teraz niemal do kolan osobom, które tu przyjdą. Pomiędzy jej źdźbłami można zauważyć maleńkie, szafirowe kwiatki, przypominające odrobinę lilie. Były one niegdyś dumą pracującego tu ogrodnika - sam je wyhodował, po wielu latach prób i błędów. Mają ciekawe właściwości - delikatnie świecą w ciemności, emitując lekkie, białawe światło, podobne do księżycowego. Park poprzecinany jest kilkoma alejkami. Usypane z białych kamyków, mają może z półtora metra szerokości. Już od lat zarośnięte srebrzystą trawą, są ledwo widoczne, często z ich istnienia można zdać sobie sprawę dopiero po wejściu na którąś. W tym ogrodzie rosną również drzewa - z sercowatymi liśćmi w najróżniejszych odcieniach błękitu i jasnoszarą, chropowatą korą. Kiedyś na wiosnę pokrywały się tysiącami bielutkich kwiatów, nie pojawiły się one jednak od czasu śmierci królowej...